To miał być szarobury listopadowy dzień. Rankiem, kiedy grupa uczennic z klasy IV Technikum usług fryzjerskich pod okiem pani Anny Sieprawskiej i Małgorzaty Richter przygotowywała narzędzia i sprzęt po to, by po raz kolejny wykonywać usługi dla pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej w Jaworznie, za oknem padał deszcz. I choć pogoda była przygnębiająca to nastroje młodych fryzjerów prezentowały się zupełnie przeciwnie. Kolejna wizyta w DPS to dla nich czas intensywnej nauki. Możliwość kontaktu z prawdziwym klientem i wykonanie strzyżenia lub uczesania na żywym modelu to coś zupełnie innego niż praca na główce treningowej. Ponadto, jak mówią uczennice, „…tam ( czyli w DPS-ie) jest zawsze fajnie. Można się nie tylko dużo nauczyć, bo każde strzyżenie wykonuje się trochę inaczej – dobierając szczegóły dla konkretnej osoby.  Atmosfera super, można się  pośmiać, pożartować a nawet wesoło pogadać z pensjonariuszami. Czas płynie szybko i lekko pomimo tego że pracy jest zawsze dużo. Dużo, bo rzeczywiście mieszkańcy chętnie korzystają z naszych usług, które z roku na rok są na coraz to wyższym poziomie…”. Ale tak naprawdę bezcenną wartość ma czas, który uczniowie spędzają wspólnie z mieszkańcami DPS-u. Dziś prawie każda uczennica ma już wśród nich swoje dobrze znane osoby z którymi rozmawia, wysłuchuje zwierzeń, wspiera ich, pociesza…… Bo przecież tak naprawdę liczy się ten czas, który można poświęcić drugiemu człowiekowi. A przyjaźń nawiązać się może nie tylko pomiędzy rówieśnikami. Przyjaźń potrafi być ponadpokoleniowa i ponadczasowa. W końcu Ci dziś już starsi ludzie też kiedyś byli młodzi i tak samo jak dzisiejsza młodzież przeżywali swoje miłości, rozterki i mniejsze lub większe problemy. Dziś ich doświadczenia są bezcenną skarbnicą wiedzy dla młodego pokolenia.

A za oknem tego dnia rankiem było szarobure niebo…. A potem nastała pogoda… Może to za sprawą atmosfery jaka panowała w doraźnie zorganizowanym salonie fryzjerskim w jadalni DPS-u. A może to wspominki pensjonariuszy, ich wdzięczność za wspólnie spędzone chwile. A może i jedno i drugie….. Być może atmosfera spotkania wpłynęła na pogodę i spowodowała, że słoneczko niedługo później zaświeciło również na niebie rozjaśniając świat i budząc złociste barwy jesieni.